Lucyna Golińska


W wielu cudach mamy do odegrania pewną istotną, aktywną rolę, bez podjęcia której cud się nie ziści.

NOWOROCZNE ŻYCZENIA
czyli czy czekać na uśmiech losu

Nowy rok większość ludzi przyjmuje z dreszczykiem emocji, podniecenia, wskrzeszonej nadziei. Jej zasadniczym źródłem jest symboliczne zaznaczenie, że coś się kończy, ale i coś nowego się zaczyna. To przejście zapowiada zmianę, która w subiektywnym odczuciu wykracza daleko poza modyfikację w cyfrowym zapisie roku. Pożądane i oczekiwane zmiany wyrażamy w noworocznych życzeniach marzeniach oraz postanowieniach.
Najbardziej popularne, spotykające się z entuzjastyczną akceptacją osoby, której je składamy, jest życzenie szczęścia. Przy czym szczęście dla różnych osób oznacza coś zupełnie innego.
Dla Magdy szczęściem będzie w najbliższym roku skończenie studiów, znalezienie dobrej pracy oraz dalej bycie zakochaną i kochaną przez Adama.
Dla Marka szczęście oznacza, że awansuje, zostanie doceniony w pracy i wreszcie jego od lat rozchybotane poczucie własnej wartości zostanie trwale naprawione.
Dla Zosi szczęście to polepszenie małżeństwa jej siostry i dogadanie się z najmłodszą córką, z którą już od wielu miesięcy toczy bolesne emocjonalnie boje.
Co zrobić, by te pożądane przez nas zmiany nastąpiły?
Większość z nas liczy na szczęśliwy uśmiech losu i magiczną moc pragnienia. Inni próbują losowi pomóc i właśnie o tym, jak możemy to zrobić, kilka słów.

* * *

Oto generalny scenariusz dla osób chcących aktywnie pomóc losowi tak, by nowo zaczęty rok przyniósł upragnione zmiany:

  1. Nazwij dokładnie i konkretnie cel, który chcesz osiągnąć /sukces, szczęście, pracę/.
  2. Co to dla ciebie znaczy? Po czym poznasz, że to masz? Jaki będzie tego wskaźnik /podwyżka uposażenia, uznanie ze strony dyrektora, robienie w pracy tego, co lubisz/?
  3. Po czym poznasz, że to, co osiągnąłeś, jest właśnie tym, co chcesz mieć?
  4. Czy cel, który chcesz osiągnąć, jest w zakresie twoich wpływów?
  5. Jaki będzie pierwszy krok, który wykonasz?
  6. Jaki będzie program twoich działań: miesięczny, tygodniowy, dzienny?
  7. Jakie przeszkody mogą pojawić się na twojej drodze i co wtedy możesz zrobić, by dalej realizować swój cel?
  8. Jak będziesz świętował i nagradzał siebie za realizację poszczególnych fragmentów twojego celu?

Magda jest na ostatnim roku pedagogiki i dość dokładnie wie, co chciałaby robić- pomagać ludziom, najchętniej pracować z młodzieżą zagrożoną. Gdy mówi "dobra praca" to myśli-ciekawa, nieźle płatna i oczywiście w "fajnym" zespole.
Wie też, iż szansa na zatrudnienie osób kończących studia i bez żadnych doświadczeń, a ona się do takich zalicza, są prawie żadne. Gdy dochodzi do ustalania, który z tych trzech elementów składających się na dobrą pracę jest najważniejszy, okazuje się, że jednak nie pieniądze i nie kontakty, ale to, by mogła pracować z ludźmi potrzebującymi pomocy.
Na pytanie, co mogłoby zwiększyć jej szansę na pracę, pada odpowiedź - doświadczenie. Czy mogłaby je zdobyć w tym roku? Najpierw neguje taką możliwość, bo wszelkie szkolenia są bardzo kosztowne, ale potem pojawia się pewien pomysł.
W pracy magisterskiej Magda chce się skoncentrować na tym, jak zagrożona młodzież funkcjonuje w kontaktach z rówieśnikami. Dotychczas planowała to zrobić, dając swoim badanym do wypełnienia testy; ich odpowiedzi byłyby podstawą do napisania pracy. Ale ma też inną możliwość. Mogłaby przyjrzeć się tym relacjom poprzez aktywną obserwację ich przebiegu. Oznacza to nieporównywalnie większy wysiłek czasowy i psychiczny. Musiałaby, przez kilka miesięcy, spędzać w ośrodku dwa, trzy popołudnie tygodniowo. Jej koleżanka, gdy podzieliła się z nią swoim pomysłem, jęknęła ze współczucia. Magda jest świadoma, że taki na taki tryb przygotowywania pracy musi poświęcić cały swój czas wolny, ale wtedy zainwestuje nie tylko w pracę magisterską, ale też w zbieranie zawodowych doświadczeń. Ma pewną, znikomą szansę, że gdy młodzież się z nią oswoi, być może będzie mogła uczestniczyć w grupowych spotkaniach terapeutycznych, być może dyrektor ośrodka zgodzi się na jej wolontariat, a wtedy szansa na etat rośnie.
Dokonując takiej przymiarki do przyszłości, Magda uświadamia sobie, że czekając na ewentualny etat, pracowałaby bez wynagrodzenia, ale nie mając pracy w ogóle, też byłaby go pozbawiona. Już od pewnego czasu zarabia niewielkie kwoty, dając korepetycje, więc mogłaby to robić dalej.
Następnym koniecznym i konkretnym krokiem będzie zaplanowanie przez nią sposobu realizacji swoich planów, czyli ustalenie, co zrobi i kiedy... Na najbliższym seminarium porozmawia z promotorem o swojej decyzji realizacji pracy w wersji ambitnej, jeszcze w tym tygodniu pójdzie na rozmowę do ośrodka itd. itp.
Marta w swoim myśleniu o szczęściu przeszła daleką drogę, ukonkretniając, co jest jej potrzebne i jak to zrobić, by szczęście stało się osiągalne

* * *

Szczęściem dla Zosi byłaby poprawa stosunków w małżeństwie siostry oraz dogadanie się z córką.
Pierwsze z życzeń Zosi należy do tych spoza kręgu jej wpływów. Oczywiście ma możliwość wyrażenia własnego oglądu sprawy; gdyby była o to poproszona, ale ma znikomą szansę, by wpłynąć na relację siostry i szwagra. To jest sprawa poza zakresem jej możliwości.
Drugie swoje życzenie wyraża " by córka znormalniała".
Dotychczasowe próby wywarcia nacisku na córkę, by zachowywała się zgodnie z wyobrażeniami Zosi, mimo stosowania różnych strategii /szantażu, kary, wzbudzania poczucia winy/, nie powiodły się. Tak więc oczekiwanie Zosi, by córka była "grzeczna jak dawniej", wydaje się nieosiągalne. Zosia pytana o to, co dla niej byłoby do przyjęcia i stanowiłoby sygnał dobrej zmiany, formułuje inny cel: " Wzajemne przedstawienie własnych oczekiwań i pokazanie intencji, którym służą, czyli tak naprawdę próba zrozumienia się".
Warto rozważyć wariant spotkania innego niż dotychczas i odpowiednio się do niego przygotować; na przykład zapewniając sobie kilka wcześniejszych rozmów w tej sprawie z kimś, kto pomoże matce poprzyglądać się żądaniom córki z innej perspektywy niż tylko "roszczeń rozwydrzonej smarkuli" Oczywiście może w tej roli wystąpić ktoś z przyjaciół, byle nie takich, którzy upatrują sens przyjaźni w potakiwaniu, bądź którzy mają podobne kłopoty z dziećmi, bo wówczas spotkanie mogłoby się zamienić w rozmowę potwierdzającą słuszność pretensji matki, wtedy może być dla niej źródłem gorzkiej satysfakcji, ale na pewno nie ułatwi porozmawiania z córką w sposób odmienny od poprzednich. Dobry kontakt, być może z psychoterapeutą, miałby służyć ekspresji nagromadzonych negatywnych emocji po to, by Zosia mogła dotrzeć do żywych, ale stłamszonych teraz emocji miłości i troski o córkę, ale także by mogła przyjrzeć się i zaakceptować inny wariant interpretacji oczekiwań córki i przygotować się do negocjacji

* * *

Marek chciałby, aby go doceniono. Wyrazem tego byłaby podwyżka uposażenia, której nie otrzymał od dłuższego czasu, mimo poczucia własnej kompetencji i rzetelności. W jaki sposób Marek mógłby pomóc losowi?
Pytany o to odpowiada, że nie wie. Może dyrektor sobie o nim przypomni... Takie stanowisko jest biernym czekaniem na mało prawdopodobny uśmiech losu. Warto podjąć rozmowę z dyrektorem. Ta perspektywa trochę przeraża Marka. Powstrzymuje go obawa przed "wychylaniem się". Boi się, że dyrektor odbierze jego słowa jako krytykę lub atak, a on może usłyszeć, że na jego miejsce jest wielu innych, itd....negatywna wizja nie ma końca.
Oczywiście taka możliwość istnieje, więc rozmowa musi być przeprowadzona bardzo umiejętnie, a Marek powinien się do niej starannie przygotować. Oznacza to potrzebę zmniejszenia lęku, spreparowanie właściwego tekstu, który eksponowałby walory Marka, ale nie zawierałby krytycznych uwag pod adresem przełożonego, a także tego, by Marek umiał przekonać dyrektora do swoich racji. Warto również zastanowić się nad wariantem, gdy dyrektor, z istotnych powodów, np. kondycji finansowej firmy, odmówi mu podwyżki.
Zastanawiając się nad tym, Marek uświadamia sobie, że nawet jeżeli nie dostanie podwyżki, ale dyrektor da wyraz swojego uznania dla jego pracy, to także go usatysfakcjonuje. Będzie zadowolony również z faktu, że odważył się i przeprowadził tę rozmowę w zaplanowany i przećwiczony wcześniej sposób.
Szukając sposobu na "pierwszy krok w kierunku wybranego celu", Marek decyduje się na odbycie treningu asertywności.

* * *

Opisałam wyżej, w jaki sposób Magda, Zosia i Marek zamierzają aktywnie zainwestować w realizacje swoich pragnień i oczekiwań.
Nowy rok to także bardzo zachęcający moment do podejmowania różnych postanowień.
Dorota co roku obiecuje sobie, że teraz już na pewno będzie się codziennie gimnastykowała oraz miała kontrolę nad tym, co i ile je, by zabłysnąć smukłą, zgrabną sylwetką gdy wreszcie zacznie się lato. Jednak, w głębi siebie, obawia się, że zapału wystarczy jej na najbliższy tydzień, a potem wszystko wróci do niepożądanej normy. I tak się pewnie stanie, jeżeli Dorota nie postara się pomóc sobie w realizacji noworocznych postanowień. Wie, co chce osiągnąć, chociaż nieprecyzyjnie, bo smukła sylwetka oznacza dla niej stratę 1, 3, 10 kilogramów. Ostatecznie ustala, że uzna, iż osiągnęła pożądany cel, gdy waga wskaże 55 kg i będzie stabilna lub z tendencją do obniżania się. Pytana, po co chce być szczupła, najpierw podaje kilka ogólników, ale po namyśle dochodzi do wniosku, że szczupłość stanowi dla niej sygnał atrakcyjności, podwyższa jej samoakceptację oraz wyraźnie zwiększa poczucie własnych skuteczności.
Na pytanie, czy stan pożądany jest w zakresie jej możliwości, Dorota odpowiada: "no tak, jeżeli wytrwam, jeżeli starczy mi siły woli". Bardzo ważnym elementem jest ustalenie, co takiego, jakie sytuacje, uczucia czy myśli skłaniają ją do ulegania pokusie nadmiernego jedzenia.
Czasami to pokusa i grzech jednej chwili, na przykład atrakcyjnie pachnące ciastko, ale ta "mała wpadka" często pociąga za sobą lawinę jedzenia, zupełnie jak drobna kulka śniegowa, tocząc się w dół, olbrzymieje w oczach. Dlatego jest bardzo ważne, by Dorota znalazła dla siebie odpowiedź na pytanie: jeżeli już dojdzie do "wpadki jedzeniowej" /pojawienia się kulki śniegowej"/, to w jaki sposób zahamuje dalsze objadanie się "za karę lub z poczucia własnej beznadziejności.".
Co może wówczas zrobić, co lub kto jej w tym pomoże?
Dopóki nasze nawet najżywsze pragnienia i marzenia pozostają na poziomie marzeń, dopóty szansa na ich spełnienie jest znikoma. Ale już wówczas, gdy zastanawiasz się, co ci da osiągnięcie celu, co to dla ciebie o tobie będzie znaczyło, gdy twoje marzenie się zrealizuje, uaktywniasz w sobie chęć, motywację. Wzbudzasz w sobie siłę i energię do działania. Ale to jeszcze za mało, by dojść do celu. Potrzebujesz t szczegółowego, uczciwego względem siebie, to znaczy nie nadmiarowego planu realizacji, czyli wykaz tego, co każdego dnia będziesz robił, krocząc do upragnionego celu. Nie bądź przesadnie ambitny- bardzo wyśrubowane normy dzienne to potencjalny autosabotaż – w ten sposób stwarzasz zagrożenie śnieżnej kulki i narażasz siebie na porażkę.
No i oczywiście znajdź swój własny, atrakcyjny i przyjemny dla ciebie sposób, w jaki będziesz nagradzał siebie po sukcesie poszczególnych etapów. Jeżeli zrobisz wszystko rzetelnie, może się okazać, że uda ci się to, czego wcześniej na próżno próbowałeś wiele razy.

* * *

Jedna z moich młodocianych klientek bardzo chciała mieć samochód, niekoniecznie nowy, mógł być nawet nieco używany, ale atrakcyjny. I ponieważ bardzo chciała mieć samochód, to swoje pragnienie traktowała jako intuicyjny wskaźnik, że coś takiego się stanie, i nie liczyło się, że nie wiedziała, co i jak, ale czuła, że na pewno jej pragnienie się spełni. No i czekała z niecierpliwością, odliczając dni mijające bez cudu. I nic nadzwyczajnego się nie zdarzyło, bo w wielu cudach mamy do odegrania pewną istotną, aktywną rolę, bez podjęcia której cud się nie ziści.

Autorka jest profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, psychoterapeutą w Instytucie Psychologii Zdrowia.
powrót